Ohayo. ;3
Mam nadzieję, że to wyjdzie normalniejsze. Choć szczerze wątpię. ;D
Podczas oglądanie SKET Dance i słuchania Caramelldansen nie da się być normalnym. ! ;3
Jednak te rzeczy nie powinny przywołać takich myśli.
Mimo wszystko one są.
Życzę.miłego.czytania.
Niedawno przeprowadziłam się do miasteczka zwanego Shvedervild. Z początku myślałam, że będzie to zwyczajne życie z normalnymi ludźmi w normalnym gimnazjum. Pragnęłam realnego życia po ostatnim gwałcie. Nareszcie to koniec. Uwolniłam się od ojca. Nie będzie już tej niespokojnej nocy. Nie będzie tego bólu. Zastanawiam się tylko, dlaczego tak było.
Po tym wszystkim czułam się dziwnie obca w swoim ciele. Myślałam nawet, że jetem chora psychicznie. Czy to, że w pierwszym dniu szkoły, jakiś chłopak patrzył się na mnie wzrokiem żądzy i pragnienia oznacza, że jestem inna od reszty ? Może to nie ja byłam inna, tylko on. Jego oczy nie przypominały oczu ludzi. Dostrzegłam w nich coś, czego nie spotyka się na co dzień, choć w moim życiu pojawia się to coraz częściej. Matka, Ojciec, Siostra, Przyjaciółka, Rywalka czy chociażby sąsiadka. Ich pogrzeby były odprawione w sposób inny od reszty. Ich śmierć zaintrygowała wszystkich. Nie mieszkaliśmy długą pełną rodziną, dlatego ludzi nie traktowali nas jakoś szczególniej od reszty. Jednak ja, już na samym początku znalazłam kupele i wroga. Nikt inny nie zwracał na mnie uwagi. Były w tym plusy i minusy. Jednak nie umiałam dostrzec ani tego, ani tego. Czułam się, jakbym nie istniała. Ale z biegiem czasu coś się zmieniło. Spojrzawszy w jego głęboko czarne oczy wiedziałam już, czego pragnęłam. Może nowy kolega pomoże mi w zemście ? A jak nie, to niech od razu mnie zabiję.
Moje poglądy na dalsze życie zmieniały się co kilka minut. Czułam się rozerwana pomiędzy dwoma światami. Jedno - zwykłe, szare, melancholijne, i drugie - świat krwi i mordu, świat gwałtu i rozpaczy. Nie umiałam zostać w jednym. Nawet nie chciałam. Żaden nie przynosił wesołych doświadczeń. W życiu realnym zwykłe popychadło, nic tylko się zabić. Równe by to było drugiej rzeczywistości.
- Czyli te światy są takie same ? - rozmyślałam.
Czułam, jak emocje w mnie buzują. Nie mogłam nikomu powiedzieć, o tym, że żyję w dwóch światach. Tak jak 3 lata temu, skończyło by się to psychologiem. I tak nic nie pomógł. Wpakował mnie tylko w większe gówno. Nie umiem wyjść z mojego ponurego nastroju. Nawet nie mam zamiaru dalej próbować. A tak w ogóle, to po co mi przyjaciele ? Po co mi życie ?
Chyba zbyt długo nad tym myślałam. Teoria życia - Chorego życia. Czy aby na pewno ?
Jeżeli nie będziesz mieć znajomych czy przyjaciół, wiesz, że możesz
polegać tylko na sobie. Dzięki temu jesteś silniejszy fizycznie i
psychicznie. Więc... można to zrozumieć w sposób taki: Przyjaciele i
rodzina nie są potrzebni. Tylko przeszkadzają by poczuć że się żyje.
czyż nie tak można to rozumieć ? Ale.. .jeszcze można to potraktować w
sposób inny.Jeżeli nie ma się przyjaciół, nie ma się sensu życia. Bo
komu to jest potrzebne. To jest pozostawione do dyskusji. Albo żyjesz z
przyjaciółmi i jesteś słaby..Albo żyjesz sam i nie masz dla kogo żyć
wiec możesz umrzeć. Ale możesz żyć dla samego siebie.
Dlaczego tak bardzo się zmieniłam ? Nigdy nie płakałam. Czytając ponownie zasadę życia, rozbeczałam się jak małe dziecko. Czułam, że ludzie myślą, że jest dobrze. Że wszystko u mnie w porządku. Gdyby tylko znali prawdę.
Jedyne co słyszałam przed śmiercią, to głos tego chłopaka :
"Ci, którzy poznali moje oczy muszą zginąć."
Nie znałam prawdy. Miałam za mało czasu.
Chciałam pomóc ludziom.
Ostatnich tchem wydusiłam z siebie słowa :
"Walczysz dla innych? Dlatego jesteście słabi. Potrzebujecie powodu do
walki. Tylko zwycięzca pozna prawdziwy smak swojego istnienia. Zapomnij o
swoich przyjaciołach. Zacznij walczyć dla siebie."
"Nikt nie może pokonać samotności i dlatego wybierze obecność nawet najgorszego człowieka."
Kazekage.
To z tym gwałtem przydarzyło Ci się naprawdę?
OdpowiedzUsuńnie...
Usuńale moje życie jest jeszcze gorsze od tego co tu napisałam. Kiedyś je opiszę w jakimś opowiadaniu.
Kazekage.